piątek, 12 kwietnia 2013




Ociepliło się wreszcie. Jakie to wspaniałe móc na chwilę otworzyć okno balkonowe i zorientować się, że nie trzeba natychmiast cofać się z zimna, że można je pozostawić uchylone. Już o tym wrażeniu zapomnieliśmy- po prostu zostawić otwarte okno na dlużej, ciesząc sie nieustajacym napływem świezego powietrza.  Nie kończąca sie zima wykorzeniła je z naszego zasobu zwyczajów.
Ale passons aux choses serieuses jak to mawiają w ojczyźnie Moliera, czyli dosłownie: „przejdźmy do rzeczy ważnych” , a najsprawniejszym tłumaczeniem na  u ż y w a n y  język polski będzie prawdopodobnie „do rzeczy”:

Dość regularnie staram się czytać „Time” tygodnik ten bowiem mnie fascynuje. Swoja formą, treścią, opracowaniem graficznym, sprawnością w wyłuszczaniu tematów na czasie- wszystkim.
Ostatnio przeczytałam o tej pani. Rewelka. Jej książka Lean in powinna być włączona do lektur obowiązkowych każdej kobiety. Bo:
Mimo, że jesteśmy wykształcone i wspaniałe z nas pracownice i bizneswomenki na najwyższych stanowiskach, to ciągle mężczyźni zarządzają światem.
Bo, mimo, że otwarte są dla nas od lat wielu możliwości k a ż d e j, nawet najbardziej „męskiej” kariery (istnieją kobiety prezydentki, kobiety generałowie, kobiety kapitanki okrętów oraz samolotów itd, itd) cały czas się krygujemy i wiekszość z nas, pań, nie żyje na miarę swoich możliwości.
O co, kurczę, więc chodzi? What the hell?? Zadała sobie pytanie Sheryl Sanberg, i na nie odpowiedziała w swojej książce.

Otóż, drogie koleżanki, my ograniczamy same siebie. We własnych głowach. Bo: dzieci, (ewentualnie przyszłe dzieci), bo mężuś, bo dom, bo to i tamto. I tak zawężamy własne możliwości na wyrost, zupełnie bezpodstawnie. Badania wykazały przecież, że matki pracujące spędzają z dziećmi tyle czasu ile niegdyś matki niepracujące, których, zajętych domem czyli lataniem z miotła i ścierką  wokół gotującego się obiadu oporządzając jednocześnie potomstwo, jedynym marzeniem było legnięcie na sofie i spoczęcie przez chwilę a nie granie z pociechami w domino.  




Zachęcam do zapoznia się z ideą”lean in” i do przemyślenia. Nie wiem jak Wam, ale mnie sama myśl, że tak naprawdę mogę wszystko tylko sama sobie stawiam bariery dodała mnóstwo życiowej energii. Idę więc do przodu jak burza.J A niech tam.

3 komentarze:

  1. bardzo fajnie, że o napisałaś o Sheryl .. bardzo jej kibicuje .. wspaniała kobieta..

    http://www.npr.org/2013/03/11/173740524/lean-in-facebooks-sheryl-sandberg-explains-whats-holding-women-back

    ciekawostką jest to, że jakby rozpoczęła swoją książką pewien ruch .. otóż dowiedziałem się, że w niewielkiej firmie, w której pracuję .. kobiety spotykają się od jakiegoś czasu i rozmiawiają o swoich dążeniach profesjonalnych .. nazwa jaką wybrały dla siebie: 'Lean-in' :^)

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Piotr! Wg mnie Sheryl ma nowatorskie poglady i bardzo trafne spostrzezenia. Kobiety hamuja same swoj wlasny rozwoj... Bardzo znaczacy jest fakt, ze jedyna osoba, ktora skomentowala ten post jestes Ty, mezczyzna.

      A ruch "lean-in" rzeczywiscie istnieje.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Moj ulubiony artykul w Time(ktory rowniez uwielbiam i nawet prenumeruje-duza promocja byla;)i w kazfa sobote mam swiezutki Time, a to cieszy za kazdym razem;), pozyczylam kilku kolezankom, zeby dzielic sie jakze trafnymi wnioskami Sandberg.

    OdpowiedzUsuń