środa, 22 maja 2013



Pada pada a kiedy przestaje padać i wychodzę nareszcie na biurowy taras aby zaczerpnąć powietrza w płuca, ogarnia mnie chłód tak nieprzyjazny, że szybciutko się cofam do wnętrza i wracam do moich dokumentów i papierów. I świat jakiś poszarzały zamykam za oknem- deszcz usilnie stara się zetrzeć barwy odrodzonej już na dobre po zimie przyrody.

A miałam sobie w maju, podczas przerw w pracy, pić na tym tarasie kawę. Można by nawet pracować na zewnątrz, bo jest gniazdko do podłączenia laptopa. Miałam sobie wychodzić i się relaksować, rozprężać  w cieple wiosny pokurczone mięśnie, ja- wieczny zmarzluch.  Wietrzyć wytężony od rana umysł, przestawiać  go na chwilę z toru wysokich obrotów na niższe częstotliwości. Takie piękne plany miałam.

A tymczasem pada, deszcz bębni w drewniany stół ogrodowy a po jego blacie suną ożywione wilgocią ślimaki. Czy nie jest im aby za zimno? Zostawiają po sobie podłużne odchody. Taką mam w tym roku wiosnę a do uczczenia jej- czarne wstążki ślimaczych kupek.


2 komentarze:

  1. Podobnie deszczowy wpis opublikowalam dzis rano :)) Wszyscy mam wrazenie trafilismy do Krainy Deszczowcow :) A tymczasem w Warszawie, Budapeszcie, Moskwie piekna pogoda ...
    Pozdrawiam dzis akurat z Brukseli, gdzie akurat mala przerwa na oddech miedzy deszczem i ulewa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze, a dzis jeszcze bardziej zimno i deszczowo.... jestem zalamana!!!

    OdpowiedzUsuń