Dzisiaj Dzień Matki. Jestem matką więc to też moje święto,
zabawne, jeszcze chyba nie do końca zdaję sobie z tego sprawę. W końcu Chris,
moja córusia jest na świecie troszkę ponad pół roczku.
No właśnie, jestem matką, ten
blog to blog „matki Polki” a o córuni piszę bardzo mało. Dlaczego? Czyżbym należała
do tych kobiet, którym macierzyństwo zajmuje tylko część serca? Które nie wiedzą
co znaczy się dla potomstwa „poświęcać”, nie rozumieją gorących zapewnień innych matek „ja sobie
życia bez mojego dziecka nie wyobrażam” bo bardzo dobrze pamiętają wspaniały
smak tej wolności z czasów, kiedy ich pisklę nie istniało nawet jeszcze w
planach i wyobrażeniach? Które dobrze wiedzą co by zrobiły z wolnym czasem,
gdyby dzieci nie miały, przecież jest tyle ciekawych zajęć i możliwości!
Moja córunia jest wspaniała,
potrafi tańczyć, śpiewać, rozumieć (i prawie mówić!) w dwóch językach, zjeżdżać
sama na dużej zjeżdżalni, nie chce jeździć w wózku i wszędzie biega sama, jest
żywa i ciekawa świata jak młode zwierzątko. Moja córunia, odkąd się pojawiła,
jest najważniejszą osobą w moim życiu. Nie znam zasad wychowywania dzieci,
odrzucam wpajanie dobrych manier tresurą, kalendarzyki według których trzeba
uczyć określonych rzeczy w określonym wieku, moim jedynym celem jest aby
wyrosła na szczęśliwą dorosłą. Chcę jej tłumaczyć życie. Pokazać, jaki to
piękny podarunek.
Dostałam od córusi mój pierwszy w
życiu prezent na Dzień Matki - dekoracyjną laurkę robioną zapewne przez panie
animatorki z zabaw w imieniu każdego małego uczestnika.
Jesteś dla mnie najwspanialszym
prezentem na Dzień Matki, Córuniu. Dziekuję, że jesteś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz