niedziela, 29 września 2013

Jest sobota, wczesne popołudnie, najbliższa rodzina (ukochany z córcią) drzemie pobiednio w sypialni, pranie nastawione, w garnku bulgocze krupnik- moja nie-ulubiona polska zupa, którą gotuję jednak z pewną częstotliwością gdyż Chris moja córeczka zajada się nią ze smakiem. I myślę, za Anną Janko, że normalność jest potworna. Akurat teraz tak myślę, bo na codzień chyba nie mam czasu sie nad nią zastanawiać.

Kiedyś, tak przecież niedawno, w soboty o tej porze to ja odsypiałam piątkowe imprezy. Potem się budziłam, zadowolona, i wybierałam na brunch w miłym towarzystwie.
Niedziele byly wolne, nie znaczone rytmem dwuletniego dziecka, który stał się ściegiem wyszytym na naszym życiu dratwą, nie do odwołania, nie do sprucia. Na jakieś przedstawienie się poszło, odwiedziło jakąś wystawę.
I wyjść można bylo luzem, samemu, bez sygnalizowania komukolwiek z kim się idzie i o której wróci.
Nie wiem jak innym, kobietom żonom, matkom,  ale mnie tamtych czasów brakuje. Wiem, że nie wrócą a tęsknie za nimi tak jak tęskni się za kimś umarłym.
Czasem czuje się tak, jakby mnie los wstawił w zycie kogoś innego. Te dekoracje, w tej sztuce, do mnie nie pasuja.

Podążam zdjąć „szumy” z powierzchni zupy. Po kuchni roznosi się aromat swojskości, polskiego niedzielnego obiadu. Z przyjemnością doglądam krupniku- własnego dzieła. Chris będzie miała pyszną kolację, myślę z zadowoleniem dobrej matki. A zanim ją zje, przejdziemy sie do parku na spacerek, jest taka miła, łaskawa wczesnojesienna pogoda! I pranie się upierze, na następny tydzień będą czyste ubranka.
A wieczorem, zamiast wybyć na całonocne balangi, posiedzimy sobie z ukochanym, przytulając się obejrzymy jakiś ciekawy film.


Czy ja coś mówiłam o tym, ze normalność jest potworna?  Na pewno mi się tylko zdawało :))



7 komentarzy:

  1. Kazdy etap zycia ma swoje uroki. Kiedys mala podrosnie i gdy zacznie samodzielne zycie, znow bedizesz mogla dysponowac dowolnie wlasnym czasem....
    A poki co milo jest patrzec na codziennosc, w ktorej nie brak piekna w rzeczach prostych... Nawet w zapachu domowego krupniku :)
    Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nika masz racje, tak mi rowniez mowia kolezanki, ktora sa mamami starszych dzieci
      a urok codziennosci zachwyca mnie codziennie :)

      Usuń
  2. Podpisuje sie obiema rekami ....
    Kocham swoją rodzine , bliskość i szczebiot moich córeczek ...
    Ale czasem z nostalgia myśle o wolności ... Podróżach , imprezach i spontaniczności ... Rozumiem wszystkie Twoje emocje !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo sie ciesze, ze ktos czuje to co ja :) pewnie nie jestesmy jedyne :) pozdrawiam

      Usuń
  3. to takie normalne i znane chyba wszystkim:) co prawda rodziny na razie nie planuję zakładać, ale już teraz biję się z myślami. bo stabilizacja i domowe ognisko to coś ekstra, ale w tym momencie na pewno nie dla mnie. a bardzo nie chcę stać się kobietą, której będzie to odpowiadało - bo taka kobieta musi być poukładana i odpowiedzialna. a przecież taka nie jestem. więc jak to? zmienić się? pogodzić jakoś obie kwestie?

    ale okazuje się, że da się! patrzę na moje koleżanki i widzę, że naprawdę się da :) wszystko w swoim czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wiem, czy to sie da pogodzic... po prostu robi sie to, co sie moze, a to zazwyczaj wystarcza :)
      dziecko ustawia wszystko w Twoim zyciu na odpowiednim miejscu

      Usuń
  4. Brak rodziny i obowiązków może stać się totalną anarchią. Obserwowałam to u swojej starszej córki, robiła, co chciała i z tego tylko problemy powstawały. Brak jakiegokolwiek przymusu, bo pracowała w swojej firmie, którą na nią wczesniej przepisałam, stwarza pozory odpowiedzialności. Na szczęscie otrząsnęła się, min tez dzięki temu , ze dostała państwową posadę czasowo, kupiła sobie psa. Narzeczonego nie widać na widoku.
    Ja muszę przyznać, ze za mlodu byłam bardzo niezadowolona ze swojego nowego statusu posiadania dzieci, zostawialam je mamie, kiedy tylko mogłam. Nie chcę się biczować, ale nie byłam ani w 1/10 Matką-Polką, może dlatego mają ze sobą problemy emocjonalne. Dołożyły się też i problemy nieudanego potem małżenstwa.
    Reasumując, kochaj te piękne rodzinne chwile i nie dodam złowieszczo, że coś tam. Pozdrawiam Paryż, za którym tesknię, ale tylko z gold credit card.

    OdpowiedzUsuń