O czym pisać ? O Paryżu ? Już robi to wiele innych, „świeższych” mieszkańców tego pięknego
miasta, bardziej natchnionych, mocniej niż ja, opatrzona, nim zachwyconych. Poza
tym tak rzadko mam teraz okazję z jego niezaprzeczalnych urokow korzystać.
O wychowaniu dziecka? Z pewnością pasowałoby do nazwy bloga,
ale ja nie mam o tym pojęcia. Idę na wyczucie, po omacku, i nie wiem gdzie
zajdę. Moja pobłażliwość, według Ukochanego, który sam został wychowany
francuską tresurą, zaprowadzi córunię na
manowce a nas wpędzi w kłopoty w jej wieku nastoletnim. Pożyjemy-zobaczymy. Bo ja jakoś chciałabym
ułatwic Chris poznawanie świata, dokonywanie niezależnych wyborów, a nie od
malenkości wbijać ją w sztywne zasady pożycia w społeczeństwie.
Poza tym przyznam się, że dziecięce tematy mnie troszkę
nudzą.
O modzie? Moda, ten zbytek, zbytnio mnie nie pasjonuje. Choć
interesują mnie ubrania jako takie, ich dobieranie, jakość i styl ale tylko
wtedy, gdy się to przekłada na korzyść z nich bezpośrednią: że dobrze na mnie leżą
gdy zakładam je do pracy.
O gotowaniu? No cóż, też wolę przeczytać książkę niż
siedzieć w kuchni. Choć w tę sobotę znowu długo stałam nad garnkami i było całkiem
fajnie. Przyjmowaliśmy gości, więc smażyłam bakłażany i przeciskałam przez
praskę czosnek na antipasti. Z pysznych, kupionych na targu, suszonych śliwek
moczonych w zielonej miętowej herbacie przygotowywałam zalewę do kurczaka w
stylu orientalnym, prażyłam (i omal ich nie spaliłam!) orzechy nerkowca. Gdy się
posieka drobniutko dużo cebuli i zezłoci
ją na patelni razem z kurzymi udkami, szafranem i dużą ilością świeżej lub mrożonej
kolendry, to potem zalewa się całość herbatą ze śliwkami i zamyka w szybkowarze
na jakies 30 minut. Przed końcem dodaje uprażone na odrobinie masła nerkowce i
kilka łyżeczek miodu według uznania i gustu: kto woli słodsze ten daje więcej.
O takich oczywistosciach jak sól i pieprz nie wspomnę. I wychodzi nam pyszne
danie, wspaniałe z kaszką kuskus. A do niego, bo jesteśmy we Francji, obowiązkowo
wino, na przykład pinot noir.
To tyle o gotowaniu. I, jak na mnie, bardzo dużo.
Można jeszcze pisać, na przykład, o pracy. Ale mam dosyć
pracy na codzień, żeby jeszcze o niej pisać. Ostatnio nawet w weekendy,
telefonami i emailami praca wlewa się do mojej prywatności. Prześladuje mnie o
każdej porze dnia i wieczoru. Otrząsam się więc z myśli o niej, zeby się nie
przesycić.
Pozostaje mi pisanie o naturze. Ale przecież ja ciągle o
niej pisze! Zamiast pisania lepiej dodać
zdjęcie z jednego z naszych parków jesienią.
Jak widać żaden ze współczesnych tematow blogów się mnie nie
tyczy. Najlepiej wiec nie będę pisac tylko poczytam przyniesioną z biblioteki
biografię Gali, zony Dalego, jeszcze jednej pasjonującej kobiety. Jednej z
wielu.