Długo o niej
myślałam, tyle się marnuje, mówiłam sobie, tyle wyrzuca. W końcu, z pewną taką nieśmiałością,
sięgnęłam do przepisu.
I stała
się ! Wprawdzie za moją sprawą, ale stała się dziwnawa, ciekawa, pysznie oryginalna w smaku zupa z liści rzodkiewek.
Prościutka do
zrobienia za to efektowna, troszkę kwaskowata jak szczawiowa ale odświeżająca,
zupa krem z liści rzodkiewek wspaniale urozmaici wiosenny jadłospis.
Ja oczywiście
jako osoba mająca hopla na punkcie zdrowej żywności BIO, polecam
kupić -jak nie wszystkie produkty, to chociaż pęczek rzodkiewki w sklepie
ekologicznym.
Prócz oberwanego
z rzodkiewek, które na pewno znajdą swoje zastosowanie gdzie indziej
( my wiosną podajemy rzodkiewki na
aperitif) pęczka potrzeba nam jeszcze
cebulkę, trzy lub cztery ziemniaki, a ja innowacyjnie dodałam jeszcze jedno
przesmaczne warzywo, które już znałam i używałam tylko do bulionu bo myślałam,
że to pietruszka ; a mianowicie pasternak. Kto by przypuszczał, że korzeń
pasternaku jest tak dobry w smaku ! Kto nie zna polecam spróbować,
najlepiej podduszony na masełku albo w postaci purée z stylu ziemniaczanym-
smaczniejsze i zdrowsze niż oklepane kartofelki.
Wracając do
naszej zupy : w szybkowarze dusimy na maśle napierw talarki cebuli, zanim
się zezłocą dorzucamy umyte zielone listki, ziemniaki i ewentualnie inne
warzywa pokrojone w kosteczkę i tak sobie wszystko mieszamy przez kilkanaście
minut. Jak już się dobrze poddusi to przykrywamy wodą lub bulionem, zamykamy szybkowar i gotujemy około
dwadzieścia minut do miękkości.
Na samym końcu
dodajemy pieprz, sól i inne przyprawy oraz śmietanę lub, tak jak ja naturalny
serek biały lub jogurt. Ilości nie podaję bo jestem zwolenniczką « według uznania »- jak ktoś sobie rzyczy gęściejsze to… i tak dalej. Teraz pozostaje nam tylko zmiksować i popróbować.
Całego otowania było może na
30 minut a moja córunia, zazwyczaj niejadek, się zajadała.